ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Nie bierz życia zbyt serio

, Psychologia



Ostatnio zostałem słownie skarcony za “nieodpowiednie zachowanie w miejscu publicznym”. I naprawdę nie byłoby w tym nic złego, gdyby rzeczywiście ktoś poczułby się przez ten fakt dotknięty, oprócz dziewczyny, która ze mną była. Zakorzeniona postawa skromności, zachowywania się w “odpowiedni sposób” i przejmowania się dosłownie wszystkim, wydaje się domeną Polaków, którzy nie potrafią wyluzować. Nie umieją odpuścić, przestać myśleć o pracy w czasie wolnym, nie przejmować się opinią innych i zrezygnować z uczucia zazdrości, która jest potrzebna jak umarłemu kadzidło. Chciałoby się rzec…“Why so serious??”.

Nie traktuj siebie zbyt poważnie

Zostałem wychowany w rodzinie, w której ojciec zawsze do wszystkiego podchodził z śmiertelną powagą i srogością wypisaną na jego okrągło-kwadratowej twarzy – krytykując i karząc każde najmniejsze potknięcie z mojej strony, przez co nigdy nie byłem naturalnie pewny siebie. Oprócz tego, prawdopodobnie nie zdając sobie z tego sprawy – bardzo skutecznie nauczył mnie unikania kontaktów z obcymi ludźmi i agresywnego podejścia do każdego, kto w jakiś sposób chciał mnie znieważyć. ZNIEWAŻYĆ! Nie wpoił mi natomiast “bezużytecznej” umiejętności śmiania się z samego siebie i bycia otwartym na świat.

I tak sobie żyłem. Żyłem z podobnymi przekonaniami do czasu, aż uświadomiłem sobie, że mój ojciec, który w niektórych kwestiach zawsze będzie miał moje uznanie, niekoniecznie musi być moim wzorem do naśladowania. To było jasne – zawsze brał życie zbyt poważnie.

Jeżeli bierzesz siebie zbyt serio, ludzie w Twoim otoczeniu wyczują to szybciej i intensywniej, niż pierdnięcie skunksa z odległości jednego metra. Świat dąży w ten sposób do równowagi – dostajesz prztyczka w nos za swoje głupie zachowanie. Bo prawda jest taka, że z osób, które traktują życie śmiertelnie poważnie – łatwo się pośmiać. Głównie dlatego, że ich reakcje są absurdalnie skrajne i każdy żart z nimi związany jest niczym bomba atomowa dewastująca ich kruche ego. Wiem, bo sam kiedyś byłem takim głupolem. Dopóki nie uświadomiłem sobie, że dobrze jest akceptować swoje wady, śmiać się z nich i zamiast spinać się o wszystko – zarażać ludzi luźną, zabawną energią.

Nadawanie ważności = potęgowanie problemów

Nasze życie jest tak złożonym zjawiskiem, że praktycznie każdej rzeczy można nadać miano “ważnej”. Ważna śmierć babci, ważna opcja awansu, ważna randka, ważna wizyta u fryzjera, ważny piknik, ważny wybór koloru paznokci. Jest to kwestia bardzo względna, Twoja perspektywa gra tutaj główną rolę. I są ludzie, dla których właściwie wszystko się liczy i jeśli coś nie pójdzie z ich planem (a oczywistym jest, że bardzo często się to zdarza) – stają się nieszczęśliwi. Pytam – po jaką cholerę przejmować się wszystkim i o wszystko? Sęk w tym, że nie pomaga to w NICZYM, wręcz przeciwnie – nadawanie ważności każdej sprawie w życiu może powodować drugie tyle problemów.

Sam zapewne wiesz z doświadczenia, że dopiero w momencie, gdy odpuściłeś w jakimś aspekcie, sprawa z nagła się prostowała i rozwiązanie pojawiało się samo. Nie bez powodu wielu oświeconych mistrzów nie widzi sensu w walce o rezultat i zaleca odpuszczać, obniżać znaczenie. Zamartwianie się na zapas i przykładanie zbyt dużej ważności do czegokolwiek = więcej problemów. Nie trudno wyobrazić sobie, o ile korzystniej jest podejść do istotnych egzaminów na zasadzie: “Nauczyłem się jak mogłem, dam z siebie wszystko i jeśli obleję – spróbuję znowu”, niż: “Jeśli nie uda mi się zdać tego egzaminu – kompletnie się załamię, zawiodę siebie i swoich rodziców, a oprócz tego poczuję się gorszy od wszystkich moich znajomych, którym się uda”.

Z drugiej strony nie możesz mieć wszystkiego gdzieś. Na szczęście łatwo jest wyczuć, gdy nadajesz czemuś nadmierne znaczenie – zazwyczaj nawet nie musisz iść do coacha, żeby zobaczyć swoje życie z dystansu i stwierdzić: “Musiałem być idiotą, że mogłem tak długo się tym przejmować.” Wystarczy rozmowa z dobrym znajomym. Albo Self coaching. Gdy problemy zaczynają dominować w Twoim życiu, zadaj sobie jedno pytanie: “Czemu nadaję zbyt dużą ważność?”, po czym świadomie obniż znaczenie określonej sytuacji.

To tylko życie

Świat bywa okrutny. I niedorzecznie niesprawiedliwy. Dla przykładu – co roku na malarię zapada ponad 220 mln osób na świecie, a umiera od miliona do trzech, bo zostali ugryzieni przez jakiegoś przeklętego komara. Nie jesteś w stanie zapobiec wszystkiemu. Różne rzeczy spotykają Cię w życiu – dobre, neutralne i złe – tak wygląda rzeczywistość i trzeba się z tym faktem pogodzić. Jedyne co możesz zrobić, to zmienić swoje nastawienie i nie brać życia zbyt serio. Tak po prostu. Godzić się ze sprawami, których zmienić się nie da, cieszyć się wszystkim co dobre i umieć śmiać się z samego siebie, ze swoich zmartwień, które dla niektórych zapewne wydają się żartem.

Z uwielbieniem generujemy problemy i nadajemy im ważność, aby móc poużalać się nad sobą, iluzorycznie chroniąc swoje ego przed porażkami, które dzięki takim reakcjom ma szansę przetrwać. Szkoda tylko, że to droga donikąd, bo w praktyce nie ma problemu, którego da się rozwiązać, poprzez namiętne rozmyślanie o nim. Twoje sukcesy są efektem Twojej pracy. Porażki i problemy są nieodłączną częścią życia, bez nich nie istniałby wzrost i rozwój. I jeśli już trafiasz na trudne kwestie – patrz na nie w inny sposób, daj im przestrzeń. I przestań chwytać świat za gardło, gdy ten chce Cię czegoś nauczyć albo coś Ci uświadomić.

Oprócz tego warto pamiętać, że nikt nie jest nieśmiertelny i wszyscy prędzej czy później obrócimy się w proch. Każdy z nas popełnia błędy i stara się przetrwać lub wieść życie jakiego pragnie. Dlatego odpuść. Bo w końcu… To tylko życie. Nic mniej, nic więcej. A Ty jesteś tutaj, aby wykorzystać je tak, jak potrafisz i nie marnować tego czasu na bezustanne przejmowanie się o siebie i swój los.