ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Dlaczego samodyscyplina jest lepsza od motywacji?

, Motywacja



Utarło się, że konstruktywne działanie rodzi się z motywacji. Że bez niej to można co najwyżej umyć zęby i wyjść z psem na spacer. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że motywacja nie zawsze może nam towarzyszyć, to sprawa się komplikuje. To, co odróżnia człowieka mającego efekty od romantycznego oblejmurka zawsze szukającego motywacji jest fakt, że ten pierwszy wyrobił sobie nawyk samodyscypliny. I nie ważne, że ból głowy, że pada grad ze śniegiem i „nie ma czasu”. Co ma być zrobione – jest zrobione i kropka.

Pułapka motywacji

Pamiętam jakie emocje towarzyszyły mi, podczas gdy ostatniego razu wracałem z przemówienia motywacyjnego. Czułem się tak, jakbym mógł przenosić góry, zarobić milion w miesiąc i pokonać Mariusza Pudzianowskiego w klatce. Uczucia, które się wówczas we mnie kotłowały, nazwałbym irracjonalnym entuzjazmem połączonym z dziecięcą egzaltacją – dokładnie tą, którą odczuwałeś, gdy dopiero nauczyłeś się jeździć na rowerze i myślałeś, że ocierasz się o pierwiastek boży.

Niestety, a może i stety – taki stan nie utrzymuje się długo. Żeby znowu poczuć „wiatr w skrzydłach”, zazwyczaj musisz czekać do kolejnego przemówienia Tony’ego Robbinsa, Lesa Browna bądź Nicka Vujicica. Tego rodzaju pomoc może być bardzo skuteczna, jeśli jesteś na dnie i nie widzisz już cienia nadziei. Dobry mówca może tę nadzieję na nowo w Tobie wzbudzić. Jest to jakieś wyjście. No właśnie – “jakieś”.

Jestem dużym zwolennikiem przemówień motywacyjnych, ale tylko wtedy, jeśli ma się do nich zdrowy stosunek. W przeciwnym wypadku jest się narażonym na „uzależnienie od zewnętrznego czynnika mobilizującego” i to już trudno jest pochwalać.

Samodyscyplina nie jest sexy

Jeżeli wpiszesz w wyszukiwarce Google: „motywacja”, wyświetli Ci się jakieś 4 370 000 wyników. Z Kolei słowo „samodyscyplina” ma zaledwie 131 000 wyników wyszukiwania. To pokazuje jedną niezbyt oczywistą rzecz – motywacja to ówczesny trend. Samodyscyplina natomiast jest przy niej jak jedna z mniej znanych sióstr Kim Kardashian – niby są fajne i w ogóle, ale tylko przez to, że są spokrewnione z “główną gwiazdą”. W przełożeniu na język naszego tematu – naszą główną gwiazdą jest motywacja.

Samodyscyplina nie jest sexy i tyle. Wszak mało się o niej mówi, kojarzy się ją z drętwymi ludźmi, którzy są zbyt nudni i zanadto nadgorliwi, aby można ich było lubić. A szkoda, bo to właśnie tego rodzaju postępowanie jest najbardziej efektywne w kontekście realizowania jakichkolwiek celów.

Skąd się bierze zbiorowa fascynacja motywacją?

Motywacja jest taka modna, ponieważ każdy zdaje sobie sprawę, że łatwo jest wiele osiągnąć, gdy się jest wystarczająco zmobilizowanym do działania. Miło jest być konstruktywnym. Szczególnie jeśli przychodzi to lekko, wręcz „samoistnie”.

Z drugiej strony nie zawsze jest się w stanie wykrzesać z siebie choćby odrobinę motywacji, która z założenia jest czymś niestałym. Dlatego ludzie oglądają inspirujące filmy na YouTube, chodzą na przemówienia motywacyjne i czytają artykuły, dzięki którym mają nabrać chęci do działania… Więc czasem, gdy uda im się wystarczająco „zachcieć” – pójdą na trening, pouczą się włoskiego albo ten jeden raz odmówią zjedzenia pączka z lukrem. I w zasadzie na tym się to wszystko kończy.

Podchodząc do tematu zupełnie racjonalnie – owszem istnieje możliwość posiadania „nieustającej motywacji”, ale to również jest praca, pewien rodzaj nawyku. W tym przypadku… samodyscypliny. Problem polega na tym, że nie każdy chce nauczyć się tej sztuki, szukając drogi na skróty w postaci taniej motywacji. Techniki motywacyjne bywają niezmiernie przydatne, ale nie mogą zastąpić nawyku samodyscyplinowania się, tym bardziej jeśli chcesz mieć w życiu duże efekty.

Jak wyrobić samodyscyplinę?

Jeśli chcesz nauczyć się nieugiętości w działaniu, najpierw zrezygnuj z postawy pt. „Jeśli nie jestem zmotywowany, to nie zabieram się za nic produktywnego”. Później wytatuuj sobie albo chociaż zapamiętaj jedno z poniższych zdań:

„Praca i konstruktywne działanie nie zawsze jest przyjemne”

„Samodyscyplina to klucz do rezultatów”

„Jeśli chcę mieć duże efekty, to nie mogę polegać tylko na motywacji”

Następnie zacznij od małych rzeczy. Jeśli chcesz zacząć biegać to na początku raz w tygodniu zasuwaj świńskim truchtem od swojego domu do pobliskiego śmietnika na butelki. Jeżeli masz ambitne cele w pracy korporacyjnej – najpierw porządnie zrealizuj mały projekt. Jeżeli chcesz nauczyć się e-marketingu, to zanim zabierzesz się za pozyskiwanie leadów i wzorcowe strony docelowe, załóż fanpage na facebooku. W ten sposób powolutku będziesz budować nowe, konstruktywne nawyki.

Od blisko 3 lat regularnie piszę artykuły. Na początku tworzyłem krótkie notatki spisywane „na kolanie”, z czasem przekształciło się to w bloga, którego czytasz. Kiedyś chodziłem na siłownię dwa razy w tygodniu, trochę pomachałem sztangą i miałem dosyć. Dzisiaj ćwiczę cztery razy tygodniowo, a jeśli odpuszczę jakiś trening, to nie mogę zasnąć przez wyrzuty sumienia.

Podobnie było u mnie z bieganiem, czytaniem książek, nauką języka i graniem na gitarze… No dobra, przyznaję – akurat z gitarą nie wyszło. Z reguły jednak systematyczne, małe działanie prowadziło w moim wypadku do utrwalenia konkretnego nawyku, budując przy okazji moją siłę woli. Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, aby i Tobie się to udało. Bo w przeciwieństwie do motywacji – samodyscyplina rządzi. Zawsze. Bez względu na nastrój i niesprzyjające warunki atmosferyczne. Nie musisz się o nią modlić, ani inne takie – po prostu ruszasz tyłek i robisz swoje.