ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Jak zwiększyć swoją siłę woli? (część I)

, Motywacja



Jest coś takiego, co sprawia, że robimy coś (kończymy), mimo iż nie chcemy tego robić. To siła woli. Kiedy większość przeciętnych ludzi mówi: “Nie”, “stop”, “dziękuję, dobranoc”, “mam już dosyć, pozdrówcie Janka, ja spadam”, Ty w dalszym ciągu ciśniesz. Działasz. Nie zatrzymujesz się. W kontekście osiągania jakichkolwiek celów jest to bardzo pożądany zasób. Dlatego dzisiaj troszkę na temat wzmacniania mięśnia siły woli. Pierwszy krok? Przeczytaj ten tekst do końca. Bez ani jednej przerwy.

Zrezygnować z przyjemności? Brrr.

Siła woli polega na opieraniu się wszystkiemu, co przynosi momentalną przyjemność (np. zjedzenie tabliczki czekolady, oglądanie porno lub przeglądanie memów w internecie). A w następnej kolejności – wybieranie czynności, która raczej przyjemna nie jest, ale przyszłościowo zapewni Ci znacznie większe korzyści (np. zjedzenie sałatki, czytanie książek i praca na rzecz swojego celu).

Jeśli weźmiesz przeciętną osobę pod lupę, zauważysz, że około 90 % jej codziennych myśli i działań wygląda niemal identycznie w poniedziałek, środę i piątek. To autopilot. System ten umożliwia nam utrzymanie względnie stałego poziomu energii na przestrzeni dnia. Gdybyś codziennie musiał na nowo uczyć się chodzić, myć zęby i jeździć autem, to kosztowałoby Cię to wiele sił. Wiele przez duże W. Nasze nawyki “konserwują” siłę woli, ratując nas przed nieustającym wyczerpaniem. To pożądany mechanizm, ale ma również swoje minusy.

Pewnie jesteś ciekawy, co jest odpowiedzialne za Twoją siłę woli? To kora przedczołowa. Część mózgu, która pozwala Ci zrobić COŚ INNEGO, niż zakładają Twoje nawyki (czyli do tego, co przywykłeś robić, aby udogodnić sobie życie). Innymi słowy – siła woli polega na kontroli impulsów pochodzących z innych części mózgowia. Czyli dla nas liczy się fakt, że jest to coś fizycznego, coś, co można rozwijać, jak każdą inną umiejętność lub mięsień.

Myślisz, że możesz? Nie możesz.

Ludzie bywają okrutnie nieświadomi własnych ograniczeń i możliwości. Łatwo jest powiedzieć, że gdyby się chciało, to by się zrobiło. Że przebiegłoby się maraton (świńskim truchtem, ale jednak), całkowicie rzuciło alkohol i bezwysiłkowo zdobyło szczyt Rysów. Że mogłoby się otworzyć biznes albo chociaż bloga i go utrzymało (80 % firm upada w ciągu dwóch pierwszych lat). Wiele osób uważa też, że regularne chodzenie na siłownię bez kryzysów i zniechęcenia to żaden wyczyn. Że studiowanie w weekendy połączone z pracą w tygodniu jest lekkie. I tak dalej.

Hohohoho. Jedno jest powiedzieć, drugie jest zrobić. Zapewne przypominasz sobie swoje diety odchudzające. Być może (bardzo prawdopodobne), że właśnie na jakiejś jesteś. Czyli “starasz się” kontrolować swoją wagę. I wiesz, że nie możesz jeść ciastek. Ale jakimś trafem, gdy okazuje się, że Twoja koleżanka z pracy ma imieniny, to masz gdzieś swoją dietę i pochłaniasz dwa soczyste kawałki tortu królewskiego bez mrugnięcia okiem. Takie sytuacje pokazują możliwości naszej siły woli. Lub jej brak.

Zmiana jednego nawyku jest możliwa, ale bardzo trudna. Zmiana trzech zwyczajów na raz – praktycznie niemożliwa. Większość ludzi wolałoby umrzeć, niż zmienić mocno zakorzeniony nawyk. Co więcej, jeśli Twoja siła woli jest nikła, to jeśli wbrew wszystkiemu postanowisz, że osiągniesz coś wymagającego konkretnej, systematycznej pracy, której wcześniej nie znałeś – nie uda Ci się tego dokonać. Dlaczego? Bo prędzej czy później Twój organizm fizycznie nie wytrzyma napięcia i najnormalniej w świecie zachorujesz. A to znaczy, że wówczas Twoja produktywność będzie porównywalna z produktywnością menela spod żabki. I z wielkich planów nici.

Will-o-meter, czyli pasek Twojej siły woli

Wyobraź sobie człowieka, który od lat pracuje jako szewc – ma kilka zleceń tygodniowo i jest całkiem niezły w rozwiązywaniu krzyżówek. Jak myślisz, co by się stało, jeżeli tego samego gościa przeniesiemy na jeden dzień w środowisko ruchliwej korporacji, gdzie ma robić tysiąc rzeczy na raz? Pomijając psychologię różnic indywidualnych, łatwo dojść do wniosku, że po trzech godzinach roboty w takich warunkach, nasz szewc nie wytrzyma presji, której nie zna ze swojego codziennego życia. Wykończony i przytłoczony legendarnym “multitaskingiem”, pokaże środkowy palec w stronę szklanego biurowca i z radością wróci do naprawiania lekko śmierdzących botków z Deichmann’a.

Jeżeli grałeś w gry komputerowe, to z pewnością kojarzysz tzn. “pasek życia”, który dawał Ci znać, ile energii życiowej ma Twój bohater, dopóki nie zginie. Siłę woli można właśnie w ten sposób zobrazować. Przypuśćmy, że dobrze się wyspałeś. Sen, jak zapewne wiesz, pełni rolę ładowarki naszej życiowej energii (a co, jeśli… ładowarką jest łóżko??). Z samego rana Twój “pasek siły woli” jest więc naładowany na maksa, a to znaczy, że to właśnie o tej porze masz najwięcej zapału i chęci, aby zrobić coś produktywnego. Dlatego też poleca się zaczynać od realizacji najtrudniejszych zadań, by później zająć się tymi mniej obciążającymi.

Siłę woli podobno dziedziczymy po rodzicach (a niech Cię tato!). Dobra wiadomość jest jednak taka, że odpowiednie “zahartowanie” może w tym temacie zdziałać prawdziwe cuda. W każdym razie – rzeczona mentalna odporność to ograniczony zasób, więc warto nauczyć się poszerzać swój “pasek siły woli”. O konkretnych metodach przeczytasz w drugiej części.