ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Żyj tak, jakbyś już zdążył umrzeć

, Motywacja



Samurajowie żyli według określonego kodeksu. “Droga wojownika” zakładała, żeby żyć tak, jakby już zdążyło się umrzeć. Całkowicie pogodziło się z tym faktem i uwolniło tym samym od strachu. Strachu przed śmiercią, problemami, wrogami (obecnie większość z nich to hejterzy) i troskami, które pojawiają się w życiu, jak grzyby po deszczu. Czego możemy nauczyć się, zgłębiając postawę feudalnych rycerzy japońskich – dowiesz się w tym wpisie.

Jeżeli myślisz, że ten temat ma coś w wspólnego z tekstem: “Żyj tak, jakby wszystko miało się udać” – to po części masz rację i w konkursie na spostrzegawczość, zdążyłbyś wygrać cukierka (brawo), aczkolwiek nie jest to kontynuacja tej treści, a po prostu pochodna tamtejszego konceptu, czyli kolejny wpis z serii: “pomysł na… korzystne podejście do życia”. Będzie o nieświadomości, wdzięczności i prawdziwych celach, które nadają sens temu wszystkiemu.

Jeśli zapomniałeś, że masz szansę

Wyobraź sobie, że już umarłeś. Straciłeś wszystko, co kiedykolwiek było w Twoim posiadaniu. Wszystkie dobra materialne, sukcesy do których tak nieustannie dążyłeś i troski, które na okrągło wydawały czymś istotnym – teraz nie mają dla Ciebie znaczenia. Obawy zniknęły, pojawiła się swego rodzaju ulga, zyskałeś świeżość, odwagę i… nie masz nic do stracenia. Wspaniałe, wyzwalające uczucie. Możesz robić co chcesz, dostałeś drugą szansę.

Po tym wszystkim okazało się, że zacząłeś widzieć szczęście w chwili obecnej, teraz stało się darem. Zapominasz o problemach z przeszłości, ze śmiałością spoglądasz w przyszłość. Nie masz wyrzutów sumienia, nikt ani nic nie ma już wpływu na Twoje życie. Nie masz obaw przed skokiem na bungee, czymś co było ostatnią rzeczą, którą chciałeś niegdyś zrobić. Realizujesz spontaniczny pomysł, który wcześniej był tylko mrzonką i postanawiasz, aby wyjechać z kraju stopem bez grosza przy duszy, bo przecież zawsze chciałeś zwiedzić Grecję.

Bez oporów poznajesz nowych ludzi i nie zamykasz się w bańce swojego komfortu, bo w obliczu śmierci, ta śmieszna bańka przestaje istnieć. Łakniesz nowych doświadczeń i przeżyć, bo wiesz już, że gdy opuścisz ten świat – nie będziesz w stanie doznawać niczego z tych rzeczy (przynajmniej nie na tej Ziemi). Uzmysławiasz sobie przy tym, że Twój czas jest szalenie ograniczonym zasobem.

Ostatnio czytałem o przypadku kobiety, u której podejrzewano bardzo poważną chorobę, która prawdopodobnie odebrałaby jej życie w przeciągu najbliższych miesięcy. Po szeregu badań okazało się jednak, że wszystkie objawy chorobowe miały przyczynę w nerwicy i po zastosowaniu psychoterapii, kobieta wróciła do zdrowia. Co ciekawe, ulga jaką odczuła po wynikach i “pogodzenie się” z ewentualną śmiercią było dla niej niesamowicie oświecającym doświadczeniem. Nabrała przez to głodu życia – w końcu uświadomiła sobie możliwości, których wcześniej nie widziała, co sprowokowało ją do tego, że rzuciła ograniczającą pracę, otwierając własną działalność, o której zawsze marzyła. Dziś osiąga sukcesy, dba o swoje zdrowie i docenia każdy dzień, tylko dlatego, ponieważ zaczęła żyć tak, jakby zdążyła już umrzeć.

Życie masz tylko jedno

Dużo rozmyślam nad sensem życia. I choć czasami wydaje się, że tak naprawdę nic nie ma znaczenia, to zauważyłem pewną stałą, w której ów sensu można zawsze upatrywać. Dla niektórych esencją istnienia jest utrzymanie rodziny, cieszenie się nią. Dla innych świat “niekończącej się przygody” w grze World of Warcraft. Są i tacy, którzy odnaleźli cel w paleniu trawki, bez której nie potrafią już normalnie funkcjonować. Ale wszystkie te rzeczy i tysiąc innych podobnych idei ma ograniczenia, bo choć mogą stanowić one sens życia, to życia samego w sobie znacząco nie zmieniają, nie podnoszą jego jakości. Nie ma tam mowy o wielkich zmianach, ekscytujących nowościach i milowych krokach do przodu. Nie ma tam rzeczy, które byłyby na swój sposób wyjątkowe, spektakularne bądź nader satysfakcjonujące (dające poczucie spełnienia), a których nie bał się osiągać ktoś, kto żył, jakby zdążył już umrzeć.

Oczywiście nie ma nic złego w tym, że ktoś postanawia wykorzystać swój czas na tej planecie, posiadając absolutnie minimalistyczne potrzeby i, przynajmniej na pierwszy rzut oka, zadowala się przeciętnością. Ale zważywszy na to, że życie mamy tylko jedno, czasami takie nastawienie bywa niewystarczające dla naszych, być może nie do końca uświadomionych, potrzeb. Bo gdzie wówczas jest sens? Gdzie go szukać, jeśli do 67 roku życia mam wykonywać pracę, która już dawno mi się przejadła, ale to ona zapewnia mi poczucie bezpieczeństwa? Jaki jest cel bycia z osobą, której nie kocham, ale cóż zrobić, jeśli nie ma się za dużego wyboru wśród płci przeciwnej? Do tego dochodzi fakt, że bez papierosów i alkoholu nie potrafię sobie już poradzić, bo to jedyne rzeczy, które sprawiają, że na moment odżywam…

Powyższe zdania są zazwyczaj wyrazem głębokiej nieświadomości, życia według zasad systemu, któremu nie zależy na dobru jednostki, tylko na utrzymaniu struktury. Kamienny sen na jawie jest domeną większości ludzi. A świadomość przychodzi albo z czasem, albo nie przychodzi w ogóle. A na pewno pojawiłaby się, gdyby każdy zdążył już umrzeć.

Kieruj się naturalnymi potrzebami

Samorealizacja – to jest mój klucz, odpowiedź na moje poszukiwania sensu życia. Osoba samorealizująca, świadoma swoich prawdziwych potrzeb – zawsze ma coś do zdobycia, zawsze ma wyższe cele, których spełnienie nadaje życiu smak i mimochodem napędza do kolejnych osiągnięć. Oczywiście każdy ma inne potrzeby i nie każdy musi dążyć do osiągania jakichkolwiek sukcesów, żeby być szczęśliwą osobą. Najważniejsze jest, aby znaleźć coś, co sprawi, że na samą myśl o tym, na naszej twarzy pojawia się uśmiech i cieszyć się tym jak najdłużej.

Ostatnio dla przykładu, uświadomiłem sobie, że bardzo chciałbym spędzać większość swojego czasu przed telewizorem, jeść solone chipsy Lay’s oraz pić schłodzonego Pilsnera i nie czuć przy tym żadnego ciężaru obowiązku albo wyrzutów sumienia, ale nie potrafię tego zrobić. Chciałbym zadowolić się przeciętną pracą, przeciętnymi warunkami życia bądź jeszcze bardziej przeciętnymi relacjami, bo to byłaby ogromna ulga – wiedzieć, że właśnie te rzeczy stanowią istotę mojego szczęścia, ale próbowałem i mi nie wyszło.

Abraham Maslow w swojej pracy pt. “Motywacja i osobowość” – bardzo trafnie zauważył: “Ile kotów, psów lub ptaków potrzebuje pomocy, żeby odkryć jak być kotem, psem lub ptakiem?”. Otóż to, współczesny człowiek ma problem z odnalezieniem swoich naturalnych predyspozycji i życiu zgodnie z realizacją tych potrzeb. Szablon obecnego świata nie uwzględnia unikalności, o niej się głośno nawet nie mówi, dlatego wielu ludzi przez większość swojego żywota cierpi, bo nawet nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś, dla czego warto codziennie wstawać z łóżka. Z tego powodu szukanie życiowego celu, a później dążenie do jego realizacji jest tak istotne, jeśli zaczynamy poszukiwać sensu naszego istnienia.