ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Adaptacja hedonistyczna, czyli wróg numer jeden na drodze do szczęścia

, Psychologia



Zastanawiałeś się kiedyś, czy można być permanentnie szczęśliwą osobą? Do dobrych rzeczy i osobistych osiągnięć szybko się przyzwyczajamy. Stan zadowolenia, ekscytacji i radości błyskawicznie się ulatnia. Święto mija, a my przestajemy się cieszyć z dotychczasowych sukcesów. Pojawiają się nowe problemy, na których zaczynamy się skupiać… i przestajemy być szczęśliwi. Czym dokładnie jest ten proces i jak mu zapobiegać – dowiesz się w tym tekście.

Jeśli jesteś choćby minimalnie spostrzegawczy, domyślasz się, że winowajcą i głównym zbrodniarzem, odpowiedzialnym za zabójstwo szczęścia w Twoim życiu, może odpowiadać zjawisko adaptacji hedonistycznej, którego nazwa widnieje w tytule wpisu.

Sonja Lyubomirsky, profesor psychologii na University of California, wprowadziła ten termin w swojej książce pt. “The myths of happiness: What should make you happy, but doesn’t, what shouldn’t make you happy, but does” (“Mity szczęścia: Co powinno Cię uszczęśliwiać, ale tego nie robi, co nie powinno Cię cieszyć, ale to robi”). Autorka zauważa problem gasnących dóbr, które choć nie znikają z naszego codziennego życia – w pewnym momencie nie mają dla nas takiej wartości, jaką miały niegdyś.

Sukces i spełnienie to stany tymczasowe

Jak się czujesz, gdy osiągniesz sukces? Niech zgadnę – prawie unosisz się nad ziemią z radości, skaczesz, krzyczysz, a pod nosem masz ten uśmieszek glorii, na którego boją się spojrzeć wszyscy Twoi konkurenci. Być może w takich chwilach prowadzisz sam ze sobą mały dialog wewnętrzny, typu: “Pozamiatałeś! Teraz wiesz, co to znaczy SZCZĘŚCIE, możesz spokojnie umrzeć!”. I tego rodzaju myśli sobie trwają. Kilkanaście dni, czasami kilka tygodni, maksymalnie parę miesięcy. Tamtej nocy, gdy Ci się udało, myślałeś, że całe Twoje życie nabierze od tego momentu kolorytu i będzie małym niebem na Ziemi.

Niestety szybko przyzwyczaiłeś się do “tego” sukcesu. Obecnie nie robi na Tobie wrażenia fakt, że trzy miesiące temu udało Ci się uwieść kobietę, której zdjęcie z całą pewnością mogłoby zdobić okładkę magazynu CKM. Prawie wszystkie wielkie pieniądze, które udało Ci się zarobić w spektakularny sposób, zniknęły bezpowrotnie. Duma jaką czułeś po wygłoszeniu przemówienia na ogromnej sali wypełnionej po brzegi również wyblakła.

Chcesz więcej, ale wiesz, że wielkie sukcesy nie pojawiają się codziennie. Poza tym pojawiły się nowe, uporczywe kwestie, z którymi musisz sobie radzić. Szczęście, które jeszcze niedawno płynęło w Twoim sercu, stało się zwyczajnym wspomnieniem, które obecnie niczego nie zmienia. Tak… adaptacja hedonistyczna dokonała swojego dzieła.

Nie jesteś wdzięczny – nigdy nie będziesz szczęśliwy

Zapominać o wdzięczności, to tak, jakby zapominać o tym, że istnieje tysiące powodów, dla których warto żyć.

Zastanów się, jak często doceniasz, to co masz. Małe rzeczy, drobne przyjemności, przedmioty codziennego użytku, bliskie Ci osoby, Twoje osiągnięcia – ile dla Ciebie to wszystko obecnie znaczy? Adoptując się do korzystnych i wygodnych warunków oraz przyzwyczajając się do określonego rodzaju sukcesów, szybko tracimy poczucie szczęścia, ponieważ zapominamy o sztuce wdzięczności.

Umówmy się, że szczęście to stan, który istnieje tu i teraz w czasie teraźniejszym (tylko i wyłącznie). Tymczasem człowiek skłonny jest do odtwarzania wspomnień z przeszłości i/lub do tworzenia obrazów z przyszłości, w których wiedzie mu się lepiej, więc za wszelką cenę stara się do nich dążyć, zapominając o teraźniejszości. I jeśli (nie daj Boże) nie powiedzie mu się na tej ścieżce, pogrąża się w smutku i przygnębieniu, bo świat nie wygląda tak, jak sobie wyobrażał, że będzie wyglądać.

Trik polega na tym, aby wziąć poprawkę na porażki i być na tyle świadomą osobą, aby cieszyć się tym, co posiada się już TERAZ. Uzależniając swoje poczucie zadowolenia i radości od osiągnięć, które mogą przyjść dopiero za kilkanaście miesięcy lub kilka lat, robimy sobie kuku na własne życzenie. Dlaczego masz zakładać, że będziesz szczęśliwy dopiero, gdy osiągniesz swój cel? Masz być przez większość tego czasu nędznym smutasem na własne życzenie? Czekanie na lepsze jutro to błędne koło.

Swego czasu przeprowadzono badania na temat osób, które niespodziewanie wygrały główną nagrodę pieniężną na loterii. Grupę podzielono na pesymistów, którzy nie byli zadowoleni ze swojej egzystencji i optymistów, którzy żyli z uśmiechem na twarzy i byli wierni powiedzonkom w stylu: “Chwytaj dzień”, “Wszystko będzie dobrze”, “Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Badanie miało dać odpowiedź na mityczne pytanie: “Pieniądze szczęścia nie dają?”. Okazało się, że nagły zastrzyk potężnej gotówki… absolutnie nie wpłynął na dotychczasową jakość życia badanych w sferze psychicznej i emocjonalnej. Optymiści dalej cieszyli się życiem, doceniając je w takim samym stopniu, jak wcześniej, natomiast pesymiści w dalszym ciągu (z wysoką skutecznością) znajdowali nowe, konkretne powody do narzekań. Wnioski wyciągnij sam.

Wiele zjawisk we wszechświecie opiera się na zasadzie indukcji, podobnie jest ze szczęściem, które rzadko przydarza się “samo z siebie”. Częściej jest wynikiem świadomego wprawienia pozytywnych wibracji w ruch, które z czasem się potęgują, osiągając pewien stały poziom. Idealna do tego celu jest praktyka doceniania wartościowych rzeczy, które już są obecne w naszym życiu. Uzupełnienie tematu: “Wdzięczność budująca szczęście”.

O tym, jak szczęście umiera w związkach

Być może zdążyłeś się przekonać na własnej skórze, że najbardziej szczęśliwy okres związku to zazwyczaj pierwsze kilka miesięcy relacji. Spoglądasz wówczas na swoją kobietę i myślisz sobie, że jak tak na nią patrzysz, to z każdej strony świeci słońce. Jest cudownie. Mija czas, a wraz z nim niespodziewanie kończy się eden, który wspólnie sobie stworzyliście. Twoja wybranka, choć nadal piękna, nie ma już tej wyjątkowej aury, która uruchamiała armię motylków w trzewiach, bombardujących Twój organizm hormonami szczęścia. Jest fajnie, ale jeszcze nie tak dawno temu – było o niebo lepiej.

Później jest jeszcze trudniej bowiem czeka Was test ostateczny, którego w obecnych czasach zdaje niewiele par. Musicie być naprawdę dobrze dopasowanymi gołąbeczkami, aby nie dać się “związkowej” adaptacji hedonistycznej po kilku latach związku! Świadomość jest tutaj kluczowa. Gdy chemiczny proces zakochania przemija, zaczynasz zauważać wady partnera. Nie masz już motywacji, aby się starać. Nie posiadasz już również tyle cierpliwości, aby zamieniać wspólne sprzeczki w zabawne anegdoty, jak miało to miejsce wcześniej. Tęsknisz za tym uczuciem, stajesz się osobą nieszczęśliwą, a Twój związek rozpada się z niebywałą konsekwencją. Tak to najczęściej wygląda.

Nie łudź się, że poznasz kiedyś osobę bez wad, że wasze potencjalne uczucie będzie żarzyło się ogniem po sam grób. Choć miłość da się pielęgnować i rozwijać, to trzeba pamiętać, że tworzenie takich wartości wymaga mnóstwa zaangażowania i pracy. Wiele osób myli uczucie zakochania z miłością. To pierwsze, praktycznie zawsze jest czymś szczególnie zniewalającym, ale niestałym, tymczasem to drugie nie jest tak ekscytujące, ale pozwala ludziom na tworzenie czegoś większego i bardziej trwałego.

Wygrać z adaptacją hedonistyczną

Człowiek jest zaprogramowany do tego, aby pragnąć i dążyć do realizowania coraz to nowych celów. To zdrowa tendencja, jeśli cieszymy się z tego co już mamy i oprócz tego wyznaczamy sobie kolejne zamierzenia. Adaptacja hedonistyczna nie zwykła pojawiać się na drodze pasji, na której osiągnięcia są siłą napędzającą umysł i duszę. W takim przypadku samo dążenie do celu często jest procesem, w którym nie trzeba szukać dodatkowej motywacji – szczęście pojawia się już na tym etapie. Sukces potęguje radość i daje kopa do następnych osiągnięć w tym kierunku.

Innym “pewnym” sposobem na poradzenie sobie z wątkowym problemem jest wspomniane już praktykowanie wdzięczności. Zauważanie wszystkich tych rzeczy i osób, które w jakiś sposób czynią nasze życie lepszym. Celowo odstaw na jeden tydzień swój odtwarzacz muzyki, produkt spożywczy, który jesz codziennie albo wyjedź w samotną podróż. Zdziwisz się, z jaką wdzięcznością powrócisz do tych spraw, które zaledwie siedem dni wcześniej nie miały dla Ciebie większego znaczenia.

Sięgnij pamięcią do okresów, w których miałeś gorzej, dokładnie zwizualizuj sobie te czasy. Fizycznie odwiedź miejsca i spotkaj się z ludźmi, którzy skutecznie przypomną Ci, jak bardzo poprawiłeś jakość swojego życia. Możesz również wyobrazić sobie, co by się stało, gdybyś coś nieodwracalnie stracił. Jak byś się czuł, gdybyś z dnia nadzień został pozbawiony swojej miłości, mieszkania albo pracy? Czasami warto uświadomić sobie, jak wiele cennych rzeczy i osób nas otacza. I jak wiele by się zmieniło, gdybyśmy wszystko to bezpowrotnie utracili.

Na koniec mały bonus. Istnieje jeszcze pewien prehistoryczny sposób na adaptację hedonistyczną – obcowanie z naturą. Śpiew ptaków, zapach kwitnących kwiatów i spokój, jaki odczuwamy w gęsto zalesionym lesie – to coś, co zawsze wprawia człowieka w lepsze samopoczucie. Ciebie zachęcam więc do wyjścia na spacer do pobliskiego parku, a ja z wdzięcznością wypiję zieloną herbatę z miętą i będę cieszyć się, że udało mi się napisać całkiem niezły wpis.