
Związki nie są łatwe, niosą za sobą wiele ograniczeń, wymagają wielu poświęceń, ale mimo wszystko u większości ludzi, w końcu zawsze nadchodzi ten szczególny moment, w którym postanawiamy, że chcemy się z kimś związać. Stworzyć trwałą, satysfakcjonującą obie strony relację. Przykrą, a może wręcz przeciwnie – dobrą informacją jest fakt, że leniwym osobom nigdy się to nie uda.
Związki nigdy nie staną się czymś niepotrzebnym. Wiesz, jak mówią ludzie: “Nigdy nie mów nigdy!”. To ja w tym momencie właśnie mówię – związki NIGDY nie będą przereklamowane! Tak było, jest i będzie. Jesteśmy istotami, które potrzebują dotyku, bliskości i seksu. To naturalne potrzeby. Chcemy mieć możliwość dzielenia się życiem z kimś, kogo kochamy. Z kimś, komu możemy zaufać, przeżywać wspólnie wspaniałe chwile, ale również dzielić smutek i stawać czoła wszelkim życiowym problemom – razem.
Żeby było jasne: wpis głownie adresowany do zniecierpliwionych kobiet, które nie mogą znaleźć “tego jedynego” lub nie wiedzą, jak ugryźć swój związek po, np. dwóch latach relacji. Nigdzie nie piszę jednak, że ten tekst nie przyda się męskiej grupce czytelników – korzystajcie Panowie, tylko postarajcie się zmienić perspektywę!
Praca zaczyna się już na etapie szukania
Zaczynasz szukać swojego księcia z bajki. Początkowo czekasz, aż sam Cię znajdzie. Myślisz sobie: “Przeznaczenie sprawi, że nasze losy gdzieś tam się przetną i prędzej czy później połączy nas wielka miłość”. Gdyby to było takie proste (a w większości przypadków niestety nie jest), tworzenie wartościowych, wieloletnich związków byłoby zjawiskiem tak powszednim, jak parady homoseksualnych par w Szwecji. Znalezienie drugiej połówki jabłka, rzadko jest bowiem rzeczą, która charakteryzuje osoby leniwe. A takich na świecie nie brakuje.
Szukasz, zaczynasz się rozglądać za właściwymi kandydatami. W szkole/pracy/na imprezie/zajęciach jogi nie pojawił się do tej pory nikt warty Twojej uwagi. Albo ktoś taki istnieje, ale nie odwzajemnia Twojego zainteresowania. Postanawiasz więc delikatnie pomóc losowi. Zakładasz konto na portalu randkowym lub jawnie dajesz wszystkim facetom do zrozumienia, że jesteś singielką do wzięcia, dodając na facebookową tablicę cytaty w stylu: “Kto posiada kota, nie musi się obawiać samotności.” – Daniel Defoe.
Zauważ, że już podczas okresu poszukiwań, wystawiana na próbę jest Twoja cierpliwość i zaangażowanie w “polowanie”. Ile beznadziejno-śmieszno-dramatycznych randek jesteś w stanie znieść? Ile rozczarowań jesteś zdolna przełknąć? Ile razy ktoś pozbawi Cię złudzeń albo Ty będziesz musiała to zrobić?
Kolejny raz się postarałaś – tym razem ubrałaś nową, seksowną kieckę, co w połączeniu z perfumami od Coco Chanel i przyzwoitym makijażem sprawia, że prezentujesz się lepiej, niż dobrze. Po prostu to wiesz. Idziesz na umówione spotkanie. Czekasz. On przychodzi – spóźniony. I nie wygląda tak, jak go zapamiętałaś. Ubrał się w jakąś przykrótką koszulę zdobioną hipsterskimi ornamentami, a jego buty, pierwotnie czarne, przypominają Ci o tym, że szarość faktycznie może mieć nawet pięćdziesiąt odcieni. Już wiesz, że nic z tego nie wyjdzie, ale musisz przeżyć tę “randkę”, aby nie wyjść na niegrzeczną, pozbawioną dobrych manier osobę. I faktycznie im głębiej w las – tym więcej drzew. To nie była ta osoba, znowu jesteś rozczarowana.
Lenistwo nie popłaca
W końcu masz dosyć i cieszysz się, gdy po jakimś czasie, masz w ogóle okazję spróbować wejść w związek z jakimś, delikatnie rzecz ujmując – średnim kandydatem, który owszem, nie jest Twoim wymarzonym partnerem i raczej nie będzie ojcem Twoich dzieci, ale chociaż nie wygląda jak Steve Buscemi, jest miły i lubi jeść włoską kuchnię, którą pieszczotliwie nazywa “makaronami”. Straciłaś wiarę, że stać Cię na kogoś lepszego, rozleniwiłaś się. I ciągniesz relację, która siłą rzeczy nie ma najmniejszej szansy przetrwać, ale jest jakąś opcją, tymczasowym rozwiązaniem, które może trwać latami. Kto wie, ile okazji na poznanie właściwego mężczyzny świsnęło Ci przed nosem, jak pędzące Lamborghini Huracán, kiedy przez lata udawałaś miłość z kimś, kto dać Ci jej nie mógł? Nie wiem, może z dwie? To wystarczająco dużo!
Szukanie właściwej osoby to praca na pełen etat. Zdaję sobie sprawę, że to nie zabawa dla wszystkich i niektórzy, szczególnie prości ludzie zadowolą się związkiem, który nie będzie szczytem ich ambicji, ale po prostu BĘDZIE. Pamiętaj jednak, że nie jesteś w stanie stworzyć naprawdę szczęśliwej relacji z kimś, kto nie nadaje na takich samych falach, co Ty. Jeśli będziesz szukać i nie będziesz przypominać desperatki, w końcu spotkasz przeznaczoną Ci osobę, która Cię doceni, zrozumie, zafascynuje, zachwyci i da oparcie. Full package. Szczególnie jeśli masz trochę oleju w głowie, dbasz o swój wygląd, a Twoje zainteresowania nie kończą się na malowaniu paznokci.
Jeśli jesteś osobą leniwą i nie masz ochoty poszukać/poczekać na swojego wybranka, niestety będziesz musiała zadowolić się co najwyżej średnimi ciastkami dostępnymi na rynku. No chyba, że masz ogromne szczęście – wtedy nie musisz nawet czytać tego, poniekąd, wkurzającego wpisu. Naprawdę. Piszę to bez cienia ironii – istnieją takie osoby. Oprócz tego zdaję sobie sprawę, że na świecie jest wiele samotnych kobiet, których zegar biologiczny tyka tak głośno, że sam dźwięk przeskakujących wskazówek budzi je w środku nocy. Wtedy faktycznie warto wziąć poprawkę na inne czynniki i być może obniżyć swoje wymagania odnośnie potencjalnych partnerów. Zapewne masz świadomość, że dzieci naprawdę mogą wypełnić życie sensem i miłością.
Jest związek – wszystko gra, mogę odpuścić
Być może jesteś już w satysfakcjonującym Cię związku. Gratulacje! Z jednej strony to była dla Ciebie ulga, Twoje potrzeby zostały spełnione. No i przede wszystkim – masz kogo kochać w łóżku i poza nim! Z drugiej zaś strony poczułaś się szczególnie bezpiecznie, hmm… może aż za baaardzo bezpiecznie? Ekscytacja z początku waszej relacji zniknęła, jak wprawny magik za zasłoną dymną. Jest ok, ale czujesz, że nie musisz się już starać. Wszystkie Twoje asy w postaci romantycznych gestów, powiedzonek i prezentów miały już miejsce. Ile można zaskakiwać jedną osobę, czy to w ogóle możliwe?
Po dwóch latach znacie się jak przysłowiowe łyse konie. Nawet gdy coś zaplanujesz i rzeczywiście się postarasz, on nie reaguje już takim entuzjazmem, jak wcześniej. Gdzieś tam zdajesz sobie jednak sprawę, że fakt, że upiekłaś czekoladowe babeczki, które on tak lubi – to wciąż bardzo budująca, mała rzecz, która nadal potrafi cieszyć. Mimo wszystko luzujesz struny, odpuszczasz, bo nie widzisz sensu w idei starania się, dodawania nowych wartości do relacji. Tak, to były narodziny lenistwa, dziecka, które zwiastuje pogrzeb związku. Choć ostatnie zdanie może zawierać nutkę patosu, w rzeczywistości nie ma go w sobie za grosz.
Po prostu etap chemicznego zakochania się skończył. Przestało wam się chcieć i tylko czekać, aż wszystko to w łeb strzeli, bo to równocześnie wprost idealny grunt dla sprzeczek i kłótni. Nie da się tworzyć miłości bez zaangażowania. Na pewnym etapie to trudne zadanie – oczywiście się z tym zgodzę. Ale to nie zmienia faktu, że jest to jak najbardziej możliwe. Tylko trzeba wykrzesać w sobie siły, oddać to leniwe dziecie, zrodzone z rutyny do adopcji. A precz!
Jak więc postępować, aby rzeczywiście wszystko grało? Pozbyć się tego wewnętrznego głosu – “nie chce mi się” i najzwyczajniej w świecie postarać się powalczyć o uczucie. Gotowe rady znajdziesz w wpisie: “Jak utrzymać związek?”. Najtrudniej pokonać własne ego – tego dupka, który, dosłownie w każdym związku – w pewnym momencie nie będzie czuł się wystarczająco wyjątkowy i doceniony. Jeśli Twój partner ma to coś i czujesz, że możecie być dla siebie stworzeni – pamiętaj, że walczysz o coś większego, niż Ci się czasami może wydawać, gdy nie masz już motywacji i czujesz, że Twoja osobista wartość została w jakiś sposób dotknięta.
Jeśli jesteś człowiekiem leniwym, nigdy dostatecznie nie wyciśniesz potencjału relacyjnego, jaki tworzysz z ukochaną osobą. Trwały związek wymaga zaangażowania, pracy i cierpliwości. Poświęcić na to wszystko czas, energię i określone zasoby nie jest rzeczą łatwą, szczególnie jeśli druga osoba w jakichś aspektach “nie domaga”. Ale to jedyny sposób, aby zaznać emocji wyższych w swoim życiu – prawdziwego uczucia, szacunku, zaufania i miłości, która nie bawi się w słodkie romanse, ma dosyć randek, ba – nie ma nawet ochoty na motylki w brzuchu!
Bo w gruncie rzeczy – wszyscy w końcu chcemy się ustatkować z tą jedyną osobą, o której możemy powiedzieć, że jest dla nas, a my jesteśmy dla niej.