ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Związek to nie zawody

, Psychologia



Ludzie dobierają się różnie. Czasem jest to strzał w dziesiątkę, ale to rzadki scenariusz. Statystycznie najwięcej osób angażuje się w więzi, które z jakichś względów nie są satysfakcjonujące. Ale gdy weźmie się lupę, to nagle okazuje się, że związek udany, to związek, w którym można liczyć na wzajemne wsparcie.

Trudne związki?

Świat relacji damsko-męskich to bardzo zawiła materia. I już kończą się czasy, w których “wszystko to jakoś samo wyjdzie”, bo ludziom zależy na obopólnym zadowoleniu ze związku. Niezupełnie nawet takim, jaki przedstawia się w amerykańskich serialach, ale troszkę bardziej poukładanym, takim, w którym nie trzeba się zastanawiać, czy się zostanie zdradzonym, ani uważać, żeby nie dostać opieprzu za źle ułożone buty w przedpokoju. Przy czym okazuje się, że chcieć można, ale jeśli najpierw dało się coś od siebie.

Po czym natomiast poznać, że zmierza się w kierunku rozstania? Kiedy wzajemna troska, która na początku była normą, staje się czymś wymuszonym. Gdy zapominamy, że związek jest jak kwiatek, którego należy regularnie podlewać. I w końcu – kiedy zaczynamy ze sobą rywalizować.

Ludzie mówią, że związki są trudne. Ale wiesz, co? Byłyby znacznie łatwiejsze, gdyby nie pracowała nad nimi jedna osoba.

Związek jest jak kapela

“Jeżeli jesteś w związku, należysz do zespołu. A członkowie zespołu mają do odegrania role. Czasem jest to główny wokal… a czasem gra na tamburynie. I jeśli grasz na tamburynie – to lepiej dobrze się przyłóż! Z sercem, z pieprzonym uśmiechem, bo nikt nie chce oglądać wściekłego tamburynisty.” – Chris Rock.

Dlaczego cytuję komika w takim wpisie? Może dlatego, że w tych słowach zawiera się ogromna mądrość i doświadczenie człowieka, który pół żartem, pół serio opowiadał ostatnio w swoim stand-up’ie o trudnych doświadczeniach związanych z rozwodem.

Kapela, żeby dobrze zagrała, potrzebuje zaangażowania każdego z członków zespołu. Udane związki właśnie takie są – buduje się je na wzajemnym wsparciu, ciągłym dodawaniu czegoś od siebie. Ty jesteś specem w odkurzaniu, ona woli ścielić łóżko. Ty na zagranicznych wycieczkach stajesz się tłumaczem, ona jest świetną organizatorką podróży. Ty pomagasz jej stawiać czoła problemom, ona dodaje Ci otuchy, gdy nie wiesz, jaką decyzję podjąć. W ten sposób się dopełniacie, ale też nie liczycie, że jeśli jedno z was nie znosi gotować, codziennie będzie to robić.

Nikt nie chce czuć się gorszy

Jeżeli zaczynasz rywalizować ze swoim partnerem, to wiedz, że najprawdopodobniej jest mu z tego powodu przykro. Cały wic polega na tym, że każdy przejaw “jestemlepszości” boli. Jest mocno wyczuwalny. I gdy się go objawia, gubi się z oczu wartości, które naprawdę się liczą w relacji dwóch dorosłych osób.

Jeżeli czujesz się jednostką gorszą w związku, to może być kilka tego przyczyn: a) Twój partner rzeczywiście znacznie lepiej radzi na wielu płaszczyznach od Ciebie, b) Twój partner jest na względnie “równym poziomie” lub sytuuje się gorzej od Ciebie, ale stara się udowodnić, że jest kimś lepszym, c) Twój partner nie chce z Tobą rywalizować, ale masz wrażenie, że to robi, ponieważ nie umiesz trzeźwo spojrzeć na swoją sytuację ze względu na osobiste problemy z niską samooceną.

Tutaj pragnę odnotować, że “poczucie gorszości”, to coś bardzo subiektywnego, bo każdy człowiek jest wartościowy, ale nie każdy się tak czuje (szczególnie, jeśli się z kimś nieustannie porównuje). Użyłem tego określenia, aby w potoczny sposób wytłumaczyć omawiane kwestie.

Jak widać, problem nie jest wcale taki prosty, jakby się Kowalskiemu wydawało. Bo może się okazać, że oskarżasz kogoś o rywalizację, a ta osoba w rzeczywistości nie wie, o co Ci chodzi. Z drugiej strony może się wykręcać, bo chyba nikt nie chciałby się przyznać, że: “chcę z Tobą być, ale traktuję Cię trochę jak rywala, z którym pragnę wygrać”.

Jej sukces jest Twoim sukcesem, a Twój sukces jest jej sukcesem

Sęk w tym, że jeśli czujesz skręty kiszek, gdy Twój chłop wraca z pracy uśmiechnięty, bo dostał pochwałę od szefa, to jest to sygnał, że gdzieś popełniło się błąd. I należałoby się nad tym pochylić, głęboko zastanowić, bo coś w takiej sytuacji musi być wywrócone do góry nogami i jest do zmiany.

Życie jest wystarczająco trudne, nie brak w nim toksycznych osób, obciążających sytuacji i tekstów, po których “ręce opadywują”. Związek powinien być więc głównym lekarstwem na zło tego świata, bo w objęciach kochającej osoby, która życzy Ci całym sercem wszystkiego dobrego, odzyskujesz spokój i poczucie siły.

Osobiście wiem, jak to jest być z kimś, kto niekoniecznie chce, żeby Ci się cokolwiek udawało. I zdaję sobie sprawę, ile energii i pewności dodaje Ci ktoś, kto szczerze Cię wspiera. Bo wtedy z chęcią się tą troską człowiek odwdzięcza. I nie ma się przy tym konfliktów wewnętrznych, gdy druga osoba jest w czymś lepsza lub udało się jej coś osiągnąć.