ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Skąd się biorą problemy?

, Psychologia



Chciałbym zacząć ten wpis pewnym oczywistym, acz nie zawsze akceptowalnym stwierdzeniem – nie możemy liczyć na to, że nic nam w życiu nigdy nie przeszkodzi w drodze do osiągnięcia sukcesu i szczęścia, czy czegokolwiek innego. Musimy po prostu szukać sposobu na obejście lub likwidację każdej przeszkody, z którą będziemy mieli okazję się zderzyć. Ten odwieczny fakt, jest tak naturalny, jak niezmienne prawa przyrody. Nie mamy więc innego wyboru i musimy się z tym pogodzić, uświadamiając sobie, że życie bez problemów jest mrzonką i nie istnieje.

Cały wór problemów

Jak śpiewał David Bowie w kawałku “It ain’t easy”:

“Well all the people have got their problems
That ain’t nothing new.”
Czyli w wolnym tłumaczeniu:
“Więc wszyscy ludzie mają problemy
To nic nowego.”

Otóż to, każdy je ma i nie ma w tym żadnej nowości! Ludzie mają całe multum coraz to nowych kwestii do rozwiązania na praktycznie każdej płaszczyźnie życia. Jeżeli ktoś powie Ci, że nigdy nie łamał sobie głowy w żadnej sprawie, to możesz uznać tego kogoś za największego łgarza w historii naszej planety. Fakt, że masz dużo problemów nie znaczy wcale, że jesteś wyjątkowy. Przeciętny człowiek nie chce się przyznać, że cierpi przez samotność, że ściga go komornik, ani że ogłuchł na jedno ucho. To normalne.

Niekończąca się ucieczka

Niestety wielu ludzi, którzy skrywają swoje problemy głęboko w sobie – wyładowuje napięcie, które się przez to wytworzyło na innych. Mowa o złośliwościach, wyzwiskach i frustracji która w następstwie prowadzi do agresji. To jedna z wielu dróg niezdrowej ucieczki od trudnych tematów.

Ambaras można też zapić, zaćpać i zgubić na moment w amoku “cięższych” rozrywek. Wszystko te rzeczy mogą mienić się złudną wspaniałością, niedostępnością, ekskluzywnością i prestiżem. Niektórzy chodzą na zakupy na poprawę humoru, inni późnymi wieczorami decydują się na korzystanie z usług agencji towarzyskich. Wielu rozpływa się w radości z jedzenia, pijąc słodziutkie napoje i rozkoszując się smakiem trzeciego z rzędu podwójnego cheeseburgera, pod koniec każdego dołującego dnia w przydrożnej, uroczej knajpce. Wszystko to jednak nie wystarcza, aby szczęście zagościło w nas na dłużej, niż na tych kilka krótkich chwil. Więc zapętlamy się w tym wszystkim, rodząc nowe problemy w postaci nałogów i niezdrowych dla duszy i ciała stanów emocjonalnych.

Niestety za każdą przyjemność trzeba zapłacić. Pijemy, pękło trzy butelki wódki. Rano walczymy z kacem, spłacając dług za wczorajszy wyborny nastrój. Ania zadłużała się, wydając każde pieniądze, które posiadała na markowe ciuchy i drogie kosmetyki, więc gdy potrzebowała kilku tysięcy na pilną operację, pożałowała swoich decyzji finansowych. Jacek niemile zdziwił się, kiedy po dwudziestu latach palenia okazało się, że jego płuca przypominają dwa zwęglone skrzydełka kurczaka… Począwszy od otyłości wywołanej obżarstwem wysoko przetworzonymi produktami, na kłopotach finansowych zapalonych hazardzistów kończąc – pogłębiające się problemy zawsze zbierają swoje żniwo.

Nieszczęścia chodzą parami

Być może czytałeś książkę Antoine’a de Saint-Exupéry’ego pod tytułem “Mały Książę”. Jeśli nie miałeś okazji, to naprawdę polecam po nią kiedyś sięgnąć. Osobiście lubię wracać do pięknych myśli, jakie zostały w niej zawarte. Szczególnie mocno utkwił mi fragment, w którym Mały Książę odwiedza planetę Pijaka. Pozwól, że zacytuję ten fragment:

„Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.
– Co ty tu robisz? – spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i baterią butelek pustych.
– Piję – odpowiedział ponuro Pijak.
– Dlaczego pijesz? – zapytał Mały Książę.
– Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak.
– O czym zapomnieć? – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.
– Aby zapomnieć, że się wstydzę – stwierdził Pijak, schylając głowę.
– Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.
– Wstydzę się, że piję – zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.”

Historia Pijaka jest idealnym przykładem, co do tego, że niejednokrotnie problem rodzi problem i nagle zdajemy sobie sprawę, że to zamknięty krąg, z którego coraz ciężej jest uciec. Pogrążanie się w nałogach i chwiejnych stanach emocjonalnych, dających chwilową ulgę, generalnie jest bardzo zgubne. Z czasem okazuje się, że problem, który nas trawił, nie jest już prawdziwym zmartwieniem i na horyzoncie pojawiły się nowe kwestie, z którymi trzeba sobie radzić.

Niespodziewanie nadszedł ten dzień – z opadniętą szczęką dochodzimy do wniosku, że jesteśmy w innego rodzaju tarapatach, ponieważ nieświadomie przespaliśmy nowe problemy, które pojawiły się nie wiadomo skąd, kiedy coraz częściej uciekaliśmy w stronę tych chwil, które pozwalały nam na moment “zapomnieć”. I tak zapętlamy się w kłopotach niczym uciekinier próbujący przejść przez linię drutu kolczastego, który z każdym ruchem jest coraz bardziej ranny i niezdolny do dalszej drogi.

Chcemy jak najszybciej i jak najdalej uciec od problemów, co niestety w efekcie daje paradoksalnie odwrotny do zamierzonego efekt. Trzeba widzieć troszeczkę dalej, ponieważ pochłonięci trudnymi kwestiami, tracimy możliwość dostrzegania konsekwencji obecnych działań. I nagle po kilku latach okazuje się, że budzimy z ręką w przysłowiowym nocniku. Wychodzi na to, że aby poradzić sobie z problemami i nie tworzyć nowych, należy najpierw uświadomić sobie ich źródło, co nie zawsze jest łatwe.