ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Nigdy nie będziesz spełniony, czyli dlaczego nie warto podążać za tłumem

, Motywacja



Najpierw są narodziny, po których mija trochę czasu zanim dociera do nas, że oto przyszło nam być na planecie Ziemia. Później statystycznie czeka nas całkiem radosne dzieciństwo, a wraz z nim pojawiają się teksty rodziny oraz innych doświadczonych życiem ludzi, nakłaniających do życia w określony sposób, które zaczynają wbijać się do głowy łatwiej, niż szpilka w tablicę korkową. I wtedy właśnie zaczynamy wierzyć. Ufać w konwencjonalny schemat, który staramy się zrealizować. Schemat ten, to zazwyczaj prosta, nieskomplikowana droga do szczęścia, połączona ze świadomością, że gdzieś tam kiedyś poczujemy się spełnieni. Czy aby na pewno?

Przed chwilą zastanawiałem się, co by było, gdybym w tym wpisie udowodnił, że utarte schematy społeczne są jak nakręcająca się spirala psychozy, z której nic dobrego nie wynika. Co by się stało, gdybym napisał, że ludzie cierpią, biedują, tyją, są samotni i ogólnie nieszczęśliwi tylko dlatego, ponieważ system nie uświadamia im pewnych rzeczy? Cóż, póki co – tylko się nad tym zastanawiałem, więc Twoje potencjalne oburzenie nie ma podstaw i dobrze by było, gdybyś przeczytał cały ten tekst, obfity w kilka przykładów dobrze sprzedających się bajek, aby po drodze zrozumieć zarys mojej “szarlatańskiej teorii”.

Wierzymy w bajkę o szczęściu i spełnieniu

Jeden z największych problemów ludzkości tkwi w czystym lenistwie. Lenistwo pojawiło się znikąd, bo jeszcze kilkaset lat temu nie było mowy o tym, że można sobie usiąść i nic nie robić, bo żeby przetrwać, trzeba było działać. Dziś posiadamy ten luksus, który niekoniecznie sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi, ale daje nam mnóstwo czasu i przestrzeni do biernej egzystencji. To natomiast ma wpływ na dosłownie każdą płaszczyznę naszego życia – zaczynamy więc wierzyć w schematy, które wiele spraw upraszczają, choć nie są prawdziwe. No, ale sprawiają, że świat wydaje się wygodniejszym i bardziej pogodnym miejscem. Współcześni ludzie kochają złudne poczucie komfortu i pewności. Tak, nawet jeśli jest ono złudne.

Gwoździem tej historii jest bajka o szczęściu i spełnieniu, którą słyszysz odkąd z pogardą zacząłeś spoglądać na smoczek i samodzielnie skorzystałeś z toalety: “Ucz się to dostaniesz dobrą pracę”, “Jeżeli będziesz dobrym człowiekiem to wszystko samo się ułoży” oraz nieśmiertelne: “Twoja druga połówka gdzieś na Ciebie czeka…”. Aha i kwestia ślubu! W tym wszystkim nie zapomnij o ślubie. Bo tylko ceremonia małżeńska sprawi, że wasza miłość będzie trwać do grobowej deski, a Wy – szczęśliwi i spełnieni, doczekacie się cudownych dzieci, a następnie będziecie bawić się ze swoimi równie wspaniałymi wnukami. Jakie to typowe.

Niestety bajka jest tylko bajką i rzadko się zdarza, że okazuje się prawdziwa (oczywiście… zdarza się). Istnieją państwa, w których statystycznie 70 % małżeństw się rozpada (Belgowie pozdrawiają wszystkich singli). W Polsce jest to “zaledwie” 36,4 % (dane z 2014 roku). Gdyby ktoś powiedział mi, że istnieje wyłącznie 1/3 szansy, że mój spadochron się otworzy, gdy wyskoczę z samolotu, to raczej bym tego nie zrobił, a tym bardziej nie byłbym fanem skydiving’u w ogóle. Czy ślub jest zły? Nigdzie tak nie napisałem, co nie zmienia faktu, że statystyki są bezlitosne. Oczywiście istnieją związki małżeńskie, które są tak zgrane i szczęśliwe, że gdyby każde z osobna wytatuowało sobie jedną z połówek symbolu yin i yang, to nie byłoby to przesadą, a szczerym komunikatem tego, że rzeczywiście się dopełniają.

Problem tkwi w tym, że nauczono nas dążenia do wzorców, które wedle ogólnej opinii są słuszne, nie zwracając przy tym uwagi, że każdy ma inne potrzeby, że dla przykładu, ślub nie jest dla każdego. Nie podchodzimy do tego tematu indywidualnie i stąd te niepokojące dane statystyczne. Bajka ta jest tak dobrze zobrazowana, że przestajemy widzieć, co tak naprawdę się liczy, czego tak naprawdę osobiście chcemy. Kobiety są nastawione na stworzenie rodziny i to jest piękne. Ale przy tym wszystkim bardzo często, no po prostu MUSZĄ wziąć ślub, bo bez tego się nie da. Da się i to nawet lepiej, jeśli nie czujesz potrzeby udowadniania sobie i światu, że Twoja miłość jest już na zawsze – bierzesz też pod uwagę fakt, że życie z drugą osobą bywa trudne, a nawet nieznośne. Szczególnie, gdy ma się świadomość, że można sobie na więcej w związku pozwolić, gdy na palcach błyszczą obrączki z wygrawerowanym napisem: “Twój na wieki”.

Podobnie jest z pracą. Ilu posiadasz znajomych, którzy po ukończeniu szkoły z miejsca dostali pracę w zawodzie i są zadowoleni? Kilku? To podziel tę liczbę jeszcze przez dwa, bo połowa nigdy się nie przyzna, że spędzając swoją młodość w bibliotekach popełnili błąd, bo w rezultacie nie jest tak świetnie jak się zapowiadało, a poza tym z czasem wielu z nich i tak zacznie się rozglądać za lepszym stanowiskiem, niekoniecznie związanym z ich wykształceniem tylko po to, aby zarobić więcej pieniędzy. Mimo wszystko magistrów to my w Polsce mamy zatrzęsienie.

“- Na ile sposobów musimy jeszcze powiedzieć, że mamy dość, zanim życie przestanie nam dokopywać?
– Czuję, że całe nasze pokolenie dało sobie wcisnąć złe karty. Mówili nam – idź na studia, ucz się.
– Ty nie studiowałeś.
– Chodzi o sam mechanizm. Chodziło się do szkoły, dostawało pracę, a później brało się kredyt. Zrobiliśmy wszystko co trzeba i guzik z tego mamy.”
– cytat z filmu “Stażyści”, rozmowa głównych bohaterów, którzy niespodziewanie stracili posadę.

Byłbym hipokrytą, gdybym nie przyznał, że również studiuję, ale nie traktuję przyszłego tytułu psychologa, jako moją przepustkę do wymarzonej pracy (więcej o tym: “Czy warto iść na studia?”). Wiadomo, że droga edukacji może Ci pomóc na wielu płaszczyznach, ale nie oczekuj, że sam papier zapewni Ci ciepłą posadkę do końca Twoich dni, bo to jest iluzja, w którą bardzo wygodnie jest wierzyć.

Kochamy wiedzieć, co mamy robić

Podejrzewam, że ponad 90 % ludzi uwielbia, gdy ktoś mówi im co mają robić, jakie decyzje podejmować, aby wszystko się ułożyło i najzwyczajniej w świecie – było miło i przytulnie. Kieruje nimi strach, dlatego szukają wzorca, dzięki któremu będą mogli nadać swojemu życiu sens. Wiesz co jest w tym wszystkim najsmutniejsze? Że te 90 % osób zrobi dokładnie to, co w telewizji, mediach i obiegowej opinii uznaje się za słuszne i normalne, choć, jak wiadomo, to właśnie większość ludzi żyje na poziomie, w którym niekoniecznie można liczyć na szczęście, satysfakcję i prywatne kryte baseny.

Wyobraź sobie szefa dużej firmy, który jednak woli iść do pracy, gdzie będzie miał przynajmniej spokój i dostanie regularną wypłatę, rezygnując z presji, która była nieodłączną częścią prowadzenia własnej działalności – bardzo wątpliwa, ale możliwa sytuacja. Każdy medal ma dwie strony. Ale w szkołach przygotowuje się nas do bycia wyłącznie idealnym pracownikiem, a nie idealnym szefem.

Ten kto idzie za tłumem, nie dojdzie dalej niż tłum. Ten kto idzie sam, dojdzie w miejsca, do których nikt jeszcze nie dotarł. – Albert Enstein

System nie mógłby istnieć bez zwykłych trybików, bo bez nich cała struktura nie była by nic warta. Byłaby kompletnie bezużyteczna, gdyby każdy chciał zostać bossem jakiegoś biznesu, ponieważ każda matryca potrzebuje jednostek, które zajmą się podstawami, które z reguły są najważniejsze. Szkoda tylko, że najważniejsi w tym wszystkim nie czują się Ci podrzędni pracownicy wielkich korporacji, bo nie zarabiają kokosów, nikt nie okazuje im większego szacunku, a ich praca jest zazwyczaj tak schematyczna, jak tylko jest to możliwe.

Gentelmeni myślą, że jak będą mili i ustępliwi, to koniec końców uda im się zdobyć kobietę, jakiej pragną. Tymczasem łatwo jest być ciepłą, jakże przy tym uprzejmą kluską, bo nie oszukujmy się, ale każdy to potrafi. Każdy też gdzieś tam w głębi duszy zdaje sobie sprawę, że taka postawa jest nudniejsza niż sobotnie popołudnie spędzone na oglądaniu filmu “Śmierć w Wenecji” w towarzystwie swoich dziadków.

Trudniej jest natomiast być zwyczajnym dupkiem, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało. I jak na ironię – bardzo często, to właśnie Ci “niegrzeczni chłopcy” cieszą się większym powodzeniem, aniżeli Janusz, który z bukietem róż w zębach ze swoją manierą przepraszał, dziękował i przytakiwał istocie w krótkiej spódniczce częściej, niż było to komukolwiek potrzebne. A najmniej oczekiwała tego kobieta, w towarzystwie której udawał, że nie zależy mu na seksie i tak w ogóle, to nie śmiałby zajrzeć jej w dekolt, bo nie jest zwierzęciem, ani tym bardziej napalonym chamem.

Dlatego właśnie wielu ludziom wydaje się, że korzystniej jest wierzyć w coś, co pozwala im zamknąć się w swojej strefie komfortu i nigdy nie wychylać się z szeregu, żyjąc zgodnie z zasadami, które dyktuje “wiarygodny” system. Kobieta nie powie Ci z iloma tak naprawdę partnerami spała, ponieważ w naszym chorym, poniekąd, społeczeństwie istnieje ryzyko, że jeśli ta liczba przekroczy pewien pułap, to może bardzo negatywnie wpłynąć na jej status społeczny, bo nikt nie uwzględnia przy tym, że potrzeba seksu jest całkowicie uzasadniona, bo wynika z naszej natury.

Kiedy opuścisz matrixa

Bajka o spełnieniu i krainie wiecznego szczęścia, gdzie królują tęcze i puszczające oczko delfiny – po jakimś czasie się kończy. Mniej lub bardziej drastycznie. Mężczyzna przeświadczony o tym, że “zaobrączkowanie” kobiety zapewni mu wieczny seks, satysfakcję i miłość, uważa że wygrał, bo od teraz nie musi już przesadnie o siebie dbać i może odpocząć od biegania za innymi kobietami.

Powiedzmy jednak, że po kilku latach ich uczucie w niewytłumaczalny sposób gaśnie (a miała być nieskończona), ona go zdradza (a przysięgała mu wierność), on natomiast zapomniał całkowicie, jak to jest być mężczyzną w kontaktach z płcią przeciwną (a myślał, że skoro poderwał swoją żonę, to zawsze już będzie ogierem). Wówczas pojawia się rozpaczliwe pytanie: “Dlaczego to się stało, przecież robiłem wszystko tak, jak powinienem?!”. Jak mainstream ma odpowiedzieć na żale takiego gościa? “Zostałeś skrzywdzony, ona Cię nie doceniła, a brzuch piwny może być atrakcyjny, jeśli faktycznie się kogoś kocha”. Na kłamstwa zawsze jest popyt, bo wiara w fikcję wiele rzeczy upraszcza, sprytnie zrzucając poczucie winy i niespełnionych obietnic na kogoś innego.

Ludzie generalnie są słabi. Prawda dla większości bywa zbyt trudna do przełknięcia, aby można ją było uznać za rzeczywistość, więc wolimy się nieustannie okłamywać. Dlatego najbardziej błogie i łatwe jest życie w nieświadomości, bo skoro wszyscy mówią, że jestem ok, to znaczy, że jestem ok i nie muszę podejmować wysiłku, aby się zmienić, aby zacząć intensywniej pracować, uczyć się bądź ćwiczyć, aby po drodze zrozumieć PRAWDZIWE mechanizmy i prawa rządzące tym światem. Wniosek z tego taki, że tak naprawdę to nigdy nie możemy zacząć się w pełni relaksować i długoterminowo oszczędzać energię. Długo z tym faktem walczyłem, bo pokładów hedonizmu i dążenia do szybkich efektów, jak najmniejszym kosztem wysiłków nigdy mi nie brakowało. Niestety życie szybko zweryfikowało, co daje realne efekty i czego wypadałoby się trzymać, aby nie stracić z oczu statku zwanego szczęściem.

Więc – jak wygląda wyjście? Jest nią wiedza, wyższa świadomość, niezależne myślenie – niezaślepione schematami społecznymi, wymagające pracy, ale dające realne rezultaty, zdrowe, szczęśliwe życie. Gdy zaczniesz odkrywać tą przestrzeń, zaczniesz w brutalny sposób obdzierać się z iluzji. Lata spędzone w świecie, który wciskał Ci trefny towar zrobiły swoje, dlatego czytanie Coaching Time może nie wystarczyć. To dotkliwy, trudny proces, okupiony czasem, energią i płaczem Twojej duszy. Brzmi kiepsko? Być może, ale żeby zrozumieć na czym polega życie i zacząć żyć tak, aby się w nim odnaleźć – musisz zaakceptować fakt, że spełnienie to utopia. Mógłbym napisać, że liczy się droga do celu, nie sama jego realizacja, ale w kontekście tego tematu jest to zbyt płytkie stwierdzenie.

Wyobraź sobie siebie za 10 lat. Powiedzmy, że na dzień dzisiejszy jesteś w niezłej formie i póki co zbytnio się tym nie przejmujesz. Jednak jeżeli przestaniesz pracować nad swoją sylwetką, jedząc śmieciowe żarcie i popijając je tanim piwem – Twój brzuch niepostrzeżenie stanie się większy, niż uznawane jest to za atrakcyjne. Możesz mieć najbardziej dochodowy biznes na świecie, ale jeśli spoczniesz na laurach, aby na moment “odetchnąć”, to konkurencja wykorzysta to szybciej, niż Gordon Ramsay sieka cebulę. Tworząc związek, nie możesz zapomnieć, że miłość się tworzy i to wcale nie znaczy, że zawsze jest to przyjemny proces. Podejmowanie wyzwań, nieustanna praca, opuszczanie strefy własnego komfortu i przede wszystkim świadomość – w tym szukaj spełnienia, ale nie licz, że będzie ono trwać, gdy przestaniesz działać.