ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Ile czasu Ci zostało?

, Motywacja



Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile czasu Ci pozostało na tym ziemskim padole? Wielu nie zdaje sobie sprawy, że czas jest równie szybki, a może nawet szybszy od bolidu Formuły 1, kierowanego przez Sebastiana Vettela. Mijając bezpowrotnie, zostawiając za sobą stęchły zapach spalonej gumy. Niech ten wpis będzie przypomnieniem niosącym świadomość. Świadomość, że wszystko co dobre w końcu się kończy, więc warto postarać się wykorzystać jak najefektywniej szansę zwaną życiem, które ma limity czasowe.

Przyszłość, na którą trzeba zapracować

“Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.” – Albert Einstein

Dzisiejszy świat jest w dużej mierze ograniczony przez dwa zasoby – pieniądze i czas. Musisz jednak przyznać, że nawet kilka zielonych milionów na koncie jest bezużyteczne, kiedy nie masz chwili, aby je wydać, a jako emeryt nie masz już sił, by cieszyć się nimi tak intensywnie, jak prężny, młody człowiek. Chciałoby się rzec: tik-tak człowieku! Zawsze byłem zwolennikiem podjęcia działania, które nie zawsze jest czymś zupełnie przyjemnym, jak chociażby “ekscytujące” pisanie bloga. Zdaję sobie jednak sprawę, że takie myślenie w sposób przyszłościowy, zapewni mi szansę na rozwój i polepszenie jakości żywota, którego od ponad dwóch dekad przyszło mi prowadzić.

Świadomość, że czasami warto się przemęczyć dla efektów, jest jak podróż przez pustynię Gobi, na krańcu której znajduje się rajska oaza pełna pięknych niewiast, hektolitrów mrożonej herbaty i hamaków, które zwykło się widywać w amerykańskich filmach, w których główną rolę odgrywa rozbitek żywiący się sokiem z kokosów. Większość ludzi odstrasza jednak wizja takiej niewygodnej podróży.

Wymówek jest sporo: “Na pustyni można się spalić na słońcu, odwodnić, zostać pogryzionym przez wściekłe wielbłądy, a po tym wszystkim nie ma nawet 100 % pewności, że uda się odnaleźć oazę”. Ta metafora idealnie obrazuje niechęć człowieka do wychodzenia poza strefę własnego komfortu, aby przez jakiś czas się pomęczyć, ale w końcu osiągnąć cel. Warto to zrobić, kiedy ma się ku temu czas. Czas, którego na próżno Ci szukać po 60-tce, kiedy Twoimi nowymi zmartwieniami zaczynają być hemoroidy i wrzody żołądka wielkości piłeczki do ping-ponga.

Wiadomo, że nie ma nic przyjemnego w pracy, do której chodzi się tylko po to, aby odłożyć na swój upragniony biznes. Ciężko jest przejść na radykalną dietę, przestać palić papierosy i powiedzieć stanowcze “nie” butelce wódki, po czym odbywać intensywne treningi każdego dnia, aby wypracować wspaniałą sylwetkę. Cele niejednokrotnie wymagają poświęceń. Bez nich – nie były by czymś wartościowym, a kiedy już byś je osiągał – nie cieszyłbyś się z nich tak bardzo, jak powinieneś. Dzieje się tak, ponieważ cała idea realizowania wymarzonych zamierzeń polega na tym, że aby je osiągnąć, trzeba się wykazać i zrobić coś, o czym inni mogą tylko śnić, zasypiając na kanapie po odpaleniu szóstego browara z rzędu.

Czasami cele wymagają od nas poświęceń, które w ogólnym rozrachunku są korzystniejsze, niż akceptacja obecnej sytuacji, która nie jest najbardziej optymistyczna na świecie. Im prędzej wyrwiesz chorego zęba, tym szybciej zauważysz efekt i nie będzie Cię już boleć. Nie pozwól, aby ta udręka niespełnionych ambicji trwała do momentu, aż Twój trzonowiec sam wypadnie, kiedy już będzie Ci wszystko jedno. Co wybierasz – życie z próchnicą do końca swoich dni, czy podjęcie konkretnego kroku i przeżycie trudnej chwili z dużym, acz etapowym bólem, który w końcu minie? Zastanów się nad tym.

Stanisław Jerzy Lec kolejny raz wyjaśnia wszystko: “Czas robi swoje. A ty człowieku?”. Możesz narzekać i przeklinać swój los. Nie zmieniać niczego, skupiać się na swoich wadach, niedoskonałościach i brakach. Marnując bezpowrotnie swój czas i niszcząc przyszłość, która przez taką dołująco-rozczeniową postawę nigdy nie ulegnie poprawie. Możesz też zabrać się za siebie, nie szukać wymówek i przeć po sukces już teraz, aby jak najszybciej go osiągnąć, przez co będziesz mógł cieszyć się nim dłużej.

Więc – ile czasu Ci zostało?

Umówmy się, że przeciętny człowiek żyje około 75 lat, czyli jakieś 27 375 dni. Pomijam fakt, że do czwartego roku życia, nie mamy możliwości zapamiętywania a nasza świadomość istnienia jest porównywalna do świadomości rocznego psa, który nie rozpoznaje swojego odbicia w lustrze. Kontynuując – powiedzmy, że potencjalny Kowalski prześpi z tego 1/3 życia, co daje tylko 18 250 dni (50 lat).

Jeżeli odejmiesz od tego kolejne tysiące godzin spędzonych w toalecie, kiedy to robisz idealny makijaż, malujesz paznokcie i smarujesz się olejkiem z eukaliptusa – tego czasu jest jeszcze mniej. Nie mówiąc już o tak trywialnych czynnościach, jak zasypianie, przygotowywanie sobie pożywienia, transport do pracy, stanie w kolejce i oglądanie bezsensownych programów telewizyjnych. Prawie bym zapomniał o najnowszym i najbardziej niebezpiecznym złodzieju czasu naszego pokolenia, jakim jest bez wątpienia internet – zasługujący na miano “pochłaniacza godzin tysiąclecia ver. 2.0” (poprzednia wersja to telewizja).

Wybierz właściwą drogę

Podejrzewam, że na sam rozwój, przyjemności i życie tak, jak się lubi, przeciętnie zostaje nam jakieś 30 lat, czyli zaledwie 10 950 dni, choć muszę przyznać, że te liczby i tak wydają się zawyżone. Nie wspomniałem też o dniach, które spędzisz w pracy. Bogu dzięki, jeśli masz na tyle szczęścia i możliwości, że jest to praca, którą lubisz i która sprawia, że czujesz się dobry w tym co robisz. Jeśli jednak nie masz satysfakcji z wykonywanego zawodu i na myśl o robocie, przechodzą Cię ciarki – tracisz kolejne lata, które mógłbyś spożytkować w lepszy sposób.

Sensem istnienia jest miłość, radość, realizacja i możliwość pozytywnego doświadczania, również na polu zawodowym/twórczym. Wszystko to jest zamknięte w pewnych ramach czasowych, które choć nie są do przeskoczenia, to można z nich wycisnąć więcej, niż przeciętnemu Kowalskiemu przyszło by to do głowy. Dlatego tak ważny jest wybór odpowiedniej ścieżki, którą chcesz w życiu podążać, o czym pisałem w jednym z poprzednich wpisów: “Jak znaleźć swój życiowy cel?”.

Droga od punktu A do punktu B, zawsze jest okupiona walutą czasu. Nie zawsze będziesz wiedział, ile dokładnie potrzeba godzin, dni, czy miesięcy, aby rzeczywiście osiągnąć sukces na danym polu. Cierpliwość i determinacja, ale nade wszystko świadomość – dadzą Ci iskrę, aby wykorzystać chwilę i zacząć działać już dziś, nie jutro, ani za dwa tygodnie, ale właśnie dziś!

Masz wybór – możesz marnować swój czas, towar iście bezcenny. Możesz wieść szary żywot, codziennie grając w gry komputerowe, oglądając nowy sezon “Warsaw Shore” i leżąc bezproduktywnie na kanapie. Przed sobą masz również drugą opcję – robić wszystko, aby Twoje życie wyglądało dokładnie tak, jak tego chcesz, aby było obfite w sukces, satysfakcję i radość każdego dnia. No dobra – chociaż co drugiego. Na koniec piękne słowa Stefana Kisielewskiego: “Czas zmarnowany nie istnieje we wspomnieniach.” A więc – co jest dla Ciebie naprawdę cenne?