ROZWÓJ OSOBISTY | PRAKTYCZNA PSYCHOLOGIA | RELACJE MIĘDZYLUDZKIE

Przyjemność bywa zgubna, czyli dlaczego nie masz efektów

, Motywacja



Mocny temat. Długo, no naprawdę długo rozgryzałem, co stoi za brakiem efektów, niespełnionym życiem i wymówkami, które zawsze wydają się bardziej wiarygodne od podejmowania słusznych decyzji. Na szczęście zdążyłem już poznać tego “smoka”. A na imię mu… przyjemność. Pod maską relaksu, pysznych smaków i samych dobrych wibracji nie wydawała się szkodliwa. No bo jakżeby mogła? Dzisiaj dowiesz się, co może być główną przyczyną nieróbstwa, piwnych brzuchów i nieprzemijalnego stania w miejscu.

Biblijny kusiciel

Jeżeli mowa o osobie uzależnionej, najczęściej na myśl nasuwa się obraz alkoholika, narkomana, palacza, no ewentualnie seksoholika. Tymczasem nałóg może przybierać różne formy, bo tak na dobrą sprawę, uzależnionym można być od praktycznie wszystkiego, co sprawia przyjemność. Ale niewiele osób dostrzega problem w tym, że ogląda telewizję kilka godzin dziennie. Raczej za normę uznaje się fakt, że “drożdżóweczka do popołudniowej kawki” jest nieodłącznym elementem dnia. Mało kto martwi się również, że smartfon stał się prawie tak potrzebny przeciętnemu obywatelowi, jak respirator dla człowieka w śpiączce. Chciałoby się rzec: jesteśmy nieuświadomionymi niewolnikami przyjemności. Co więcej – myślimy, że wygrywamy, jeśli uda nam się pójść na łatwiznę. Tymczasem nic na tym świecie nie jest za darmo, bo dosłownie wszystko ma swoją cenę.

Tak się składa, że jako mieszkańcy planety Ziemia – podlegamy pod uniwersalne prawa wszechświata, gdzie rządzi równowaga. Możesz tego nie widzieć, możesz się z tym nie zgadzać, ale faktem jest, że energia przyjemności i “sympatycznego” pobudzenia, którą dostajesz po zjedzeniu pączka jest niczym zaciągnięcie małego kredytu. Energetycznego rzecz jasna. Zauważ, jak się czujesz, gdy niezdrowo się odżywiasz. Niejaki Mark Hyman w swojej książce pt. “The UltraMind Solution” (polecam!) naukowo dowiódł, że jedzenie śmieciowego żarcia, prowadzi do zablokowania neurotransmiterów (neuroprzekaźników przenoszących sygnały między komórkami nerwowymi) odpowiedzialnych za jakość Twojego samopoczucia, procesy motywacyjne i klarowność umysłu. Wówczas łatwo popadasz w negatywne stany emocjonalne, przypominając żywego trupa, zajadającego się, dla przykładu, wyrobami cukierniczymi.

Mocno przetworzona żywność ogłupia, zatruwa i uzależnia organizm… “Panie kochany, no ależ jak to dobrze smakuje!”. No właśnie – za ten smak przychodzi nam płacić, bo to nic innego, jak pewna forma energii, która, po wpadnięciu do naszych trzewi – stwarza dług. Co z tego, że zabuliłeś cztery złote za pączka, ceną jest to, że Twój układ trawienny musi sobie jakoś poradzić z wchłonięciem tak przetworzonego produktu.

Niewolnicy przyjemności

Według mnie większość ludzi stało się niewolnikami przyjemności. Trudy życia prowadzą do obniżenia naszego energetycznego tonusu życiowego, a tym samym – do drastycznego osłabienia siły woli. Wtedy nie wydaje się niczym dziwnym, że po ośmiu godzinach pracy chcemy położyć się na kanapie, odpalić browarka, a później telewizor (albo w odwrotnej kolejności). W tym momencie warto zauważyć, że kiedyś musiała być ta pierwsza godzina przed telewizorem, pierwszy browar na zwieńczenie długiego dnia. Szczególnie na początku wydawało się, że to wspaniały pomysł, no bo przecież “po robocie warto się odprężyć”.

Tylko nie myśli się wtedy o tym, że w taki sposób, przez rok traci się ponad 600 godzin wolnego czasu na oglądanie bezsensownych programów telewizyjnych, a pijąc codziennie “dwa małe piwka” szybko uzależnia się od alkoholu. I ciekawe jest to, że tego typu niezbyt korzystne nawyki niosą za sobą szereg innych, niekorzystnych następstw. Bo od piwa chce się dla przykładu więcej jeść, więc zaczyna się tyć. Do czego może prowadzić spędzanie każdego dnia przed telewizorem, każdy może sobie wyobrazić. Od pogorszenia jakości relacji z ludźmi, po problemy zdrowotne i mierne efekty w pracy – przyjemność bezwzględnie zbiera swoje żniwo. Każde uzależnienie się potęguje (dług rośnie i coraz trudniej go spłacać). Skutkiem są nawarstwiające się, przykre konsekwencje na wielu życiowych płaszczyznach, a to zapętla spiralę regresji.

Ludzki organizm, jako system, poprzez określone doświadczenia z przeszłości odgrywa pewien program. Przyjemność, którą zaspakajasz wchodząc codziennie na facebooka, rozwalając się w wygodnym fotelu, a później jedząc tosta z sosem czosnkowym – bardzo szybko staje się normą, fundamentem systemu. Jeżeli na jakiś czas zrezygnujesz z tego typu przyzwyczajeń, pozbawiając się w ten sposób przyjemności – stajesz się bezproduktywny, nieszczęśliwy i niemrawy, bo Twój umysł nie odnajduje się w takich warunkach. Został uwarunkowany na doświadczanie przyjemnych bodźców, tymczasem pojawia się cierpienie, bo w ten sposób doszło do wyrwania ze strefy komfortu. Oprócz tego możesz być pewien, że ciągła przyjemność pozbawi Cię możliwości doceniania odpoczynku, dlatego nie od parady mówi się, że na takowy warto zasłużyć.

Postęp wymaga poświęcenia – regres bywa przyjemny

Jeżeli chcesz osiągać co bardziej ambitne cele, musisz oduczyć się korzystania z łatwo dostępnych źródeł “szybkiej” energii. Istnieją co prawda osoby, które odnajdują się w takich warunkach, ale to właśnie przeważająca część ludzi uwalnia w sobie niesłychane pokłady skupienia i motywacji do działania, gdy zaczyna rezygnować z prostych przyjemności. Tutaj wchodzimy w temat tzn. systematycznej gotowości do poświęceń na rzecz określonego celu, ale zjawisku “Do it now!” i etyce pracy przeznaczę osobny wpis. Nie chodzi też o to, żeby być jakimś mnichem i odmawiać sobie absolutnie wszystkiego. Wskazany jest oczywiście umiar, poza tym istnieją źródła przyjemności, za które nie trzeba tyle płacić.

Jeżeli rezygnujesz z wysoko przetworzonej żywności, wielogodzinnego oglądania telewizji, przeglądania bezwartościowych stron internetowych i wszystkich tych rzeczy, które najpierw dają Ci przyjemność, a później uzależniają i powodują nieustanny drenaż energetyczny – uzyskujesz wolność. Masz większą kontrolę nad swoim życiem, lekko przychodzi Ci być produktywną osobą. Stajesz się panem swego losu w tym sensie, że nie dyndasz już na nitce uzależnienia, bo grzecznie mówisz “nie” łatwo dostępnym przyjemnościom na rzecz rozwijania swojej kariery, osiągania dużych zamierzeń oraz budowania lepszego zdrowia i samopoczucia. Nie masz wielkich problemów z motywacją – chęci pojawiają się same z siebie, bo energia, którą nieustannie płaciłeś za przyjemności, teraz działa na Twoją korzyść.

Ludzie bezustannie pytają, jak mogą się do czegokolwiek zmotywować. Tymczasem bardzo często ich problem nie tkwi w tym, że są leniwi i nie potrafią zarządzać czasem. To wszystko bierze się zazwyczaj z prostych, wydawałoby się, niewinnych uzależnień, które pozbawiają ich energii do produktywnych działań. Warto pamiętać, że żadnego postępu w życiu nie uzyskasz dzięki łatwo dostępnym przyjemnościom. One prowadzą do regresu, który, szczególnie na początku – wydaje się bardzo przyjemnym procesem. To pułapka, na którą dało się nabrać miliony uzależnionych osób. Dlatego następnym razem uważaj tam z tymi chipsami o smaku zielonej cebulki, które zajadasz do filmu. Kiedyś mogą wyjść Ci bokiem… Tak – to była mała groźba.